Fantazja a rzeczywistość - M/s i D/s
Stworzyłam krótką
listę rzeczy, które być może wcale nie są jakieś odkrywcze, ale które wydają mi
się istotne w zdrowym związku/relacji dominacji i uległości, czy to D/s czy
M/s. Piszę z perspektywy swojej relacji dlatego częściej jest Master/uległa,
ale płeć nie ma tu nic do rzeczy, osobą Dominującą może być też kobieta czy
osoba niebinarna i odwrotnie.
- Dobra i jasna komunikacja
Dobra i
transparentna komunikacja to dla mnie absolutna podstawa, żeby czuć się dobrze
w (każdym) związku, ale wydaje się szczególnie ważna w przypadku BDSM. Ta
komunikacja może być różna, może mieć swoje specjalne ramy (np. w czasie
praktyk nie dyskutujemy, ale po jest na to przestrzeń albo umawiamy się na
‘specjalny czas’ na rozmowę) / formy protokołu czy nawet być zapisana w
kontrakcie ale nie wyobrażam sobie funkcjonowania w relacji BDSM bez
komunikacji. Komunikacja może mieć bardzo, bardzo różne funkcje w BDSM –
pozwala podjąć osobie Dominującej właściwe decyzje bazując na aktualnej wiedzy,
ale i osobie uległej pozwala być ‘zobaczonym’ czy też ‘usłyszanym’ jako
człowiek, a to taka dość ważna rzecz, która też buduje zaufanie w relacji.
Komunikacja ma też oczywiście super ważną funkcję w dbaniu o bezpieczeństwo
(informowanie o swoim stanie).
Częste błędy
komunikacyjne, które się wg mnie pojawiają lub z którymi się spotkałam to:
• Zakładanie, że komunikacja swoich potrzeb/emocji jest okazywaniem
nieposłuszeństwa Masterowi. Ewentualnie zakładanie (po obu stronach), że
idealne uległe nie komunikują trudności. (Chowanie emocji i trudności pod dywan
nigdy nie kończy się dobrze, ale ważne jest oczywiście jak te emocje i potrzeby
komunikujemy).
• Problem osoby Dominującej ze zmierzeniem się z krytyką lub trudnymi emocjami
drugiej strony.(Trudne emocje mogą pojawić się, gdy eksperymentujemy na sobie.
Tak samo jest z błędami i trzeba umieć o nich rozmawiać).
• Problemy wynikające z braku zaufania i ‘obnażenia się’ ze swoimi lękami,
pragnieniami czy trudnościami. Także trudność w komunikowaniu, że coś jest
nasza granicą. (Wciągamy wtedy kogoś w to, że narusza nasze granice, bo o nich
po prostu... nie wie).
• Zakładanie, że druga strona ‘domyśli się’ istnienia problemu/naszych
myśli/tego co czujemy. (Nikt nie czyta w myślach)
• Zakładanie, że jak Master pyta o coś swoją niewolnicę/uległą to to nie jest
żadne M/s i to ona ma ‘władzę’. (Pytanie o zgodę nie narusza M/s, ale może
wynikać z troski, by nie skrzywdzić drugiej osoby, która jest pod władzą
Mastera - to zwyczajna troska o swoją własność ;))
- Elastyczność
Druga ważna
kwestia, które mi przyszła do głowy zaraz po komunikacji to pewna doza
elastyczności. Zmieniamy się, zmieniają się nasze potrzeby, ale też i sytuacje
życiowe/okoliczności. Jeśli zbytnio usztywnimy się w tym, jak wygląda relacja a
pojawi się jakaś niespodziewana okoliczność dużo trudniej będzie nam sobie z
tym poradzić. To zasady/protokoły mają służyć nam, a nie my zasadom i
protokołom. Pewne rzeczy mogą też ewoluować naturalnie, a czasem zmieniać się
dość szybko, tak jak np. nasza tolerancja na ból zależeć może nawet od pory
dnia. W moim odczuciu ogromna jest tu rola osoby Dominującej, która może
reagować na to, co się dzieje w sposób otwarty i elastyczny, wciąż przecież
trzymając się ram relacji. Co prowadzi nas do kolejnego punktu…
- Urealnienie fantazji
Widzenie relacji D/s
czy M/s jako nieustannej miłej fantazji jest przyjemne, ale potem nagle
zderzamy się z trudnymi okolicznościami, kryzysami mindsetu z tego
wynikającymi, walką między własnymi potrzebami, a tym jak byśmy chcieli, albo
nam się wydaje, że powinno wyglądać. To jest bardzo trudne w moim odczuciu ale
pokazuje jedno - po drugiej stronie jest człowiek.
- Klimat powinien być żywy
Z drugiej strony znowu istnieje inne ryzyko w relacjipo upływie jakiegoś czas – wypalenie się. Oto spróbowaliśmy wszystkiego, minęła pierwsza fascynacja i wchodzi codzienność i ta fantazja tak się urealnia, że wychodzi nam z tego prawie wanilia. Jeśli obu stronom pasuje to OK., ale jeśli chcieliśmy ‘klimatu’ to dynamika musi być podtrzymywana i odnawiana np. poprzez ekstra wydarzenia/sesje/imprezy, gdzie się znowu wchodzi mocno w mindset, poprzez nowości, nawet drobne, nowe rytuały, nowe zasady. No tak, ale przecież za to odpowiada Master, więc co ja jako niewolnica mogę zrobić? Według mnie mogę zrobić jedno – powiedzieć o tym, że potrzebuję czegoś nowego. Tylko tyle, ale czasem aż tyle.
- Nie porównywać się z innymi
Nie wiem czy się komuś to z Was zdarzyło, ale mi owszem. Zobaczyłam zdjęcia z super tortur i już jestem w punkcie „Ooo, tak bym chciała”. Albo jeszcze gorzej można przeczytać opinię, że ‘prawdziwa niewolnica śpi na podłodze’, a ja akurat nie śpię. Czy jestem niewolnicą? Czasem takie drobne myśli potrafią uwierać jak kolec, chociaż doskonale wiemy, że są zupełnie nieracjonalne. Po pierwsze warto sobie wtedy uświadomić, że social media nie pokazują nigdy pełnego obrazu. Po drugie, że relacja nie polega na spełnianiu 'zachcianek' jednej strony, tak samo jak żaden inny związek nie polega tylko na tym. Poza tym BDSM czy kinki to nie konkurs na to kto najmocniej/ najwięcej/ najbardziej hardcorowo. To nasza indywidualna podróż w naszym własnym tempie.
Komentarze
Prześlij komentarz