Jestem zwierzęciem…

Pamiętam jak pierwszy raz zszokował mnie cytat o niewolnicy jako zwierzęciu np. taki jak ten:

"Masters often feed slaves," I said. "It is one of the pleasures of the mastery, and helps the slaves, as other animals, to be clearly aware of their dependence on the master, even for their food." /Smugglers of Gor, p. 404/

"Mistrzowie często karmią niewolników" - powiedziałem. "Jest to jedna z przyjemności bycia Masterem i pomaga niewolnikom, tak jak innym zwierzętom, wyraźnie uświadomić sobie ich zależność od pana, nawet w kwestii jedzenia".

Jak to zwierzęciem? Co to ma być? ;))) A potem pokochałam to bycie zwierzęciem prowadzonym na smyczy, karmionym z ręki, oglądanym w klatce.

*

Siedzę przy Jego stopach, na stole stoi mnóstwo dobrego jedzenia, ale ja nie siedzę przy stole i nie ma tam dla mnie miejsca. Jestem głodna. Odwraca się i podaje mi kawałek mięsa. Zjadam wprost z Jego dłoni, oblizuje Jego palce. Proszę o jeszcze. Bierze miskę, nakłada mi resztki ze swojego talerza i stawia na podłodze. Tylko przez sekundę pojawia się zawstydzenie – głód sprawia, że szybko się przełamuje i jem. Bez użycia rąk.

**

Jestem w klatce, zamknięta a On rozmawia z grupą innych mężczyzn. Stoją nade mną, trochę mówią o mnie, niczym o zwierzęciu na wystawie, a potem żartują i temat rozmowy się zmienia. Nie mogę się ruszyć, nie wiem kto jest kim i przez chwilę nie wiem gdzie jest mój Pan. Widzę ich stopy, słyszę ich głosy. Jestem i mnie nie ma. Nie jestem już tutaj, jestem niewolnicą na Gor.

***

Każe mi uklęknąć, przypina smycz i pociąga za nią wydając polecenie – chodź. I idę, myśląc, że to tylko kawałek. Ale oto wyprowadza mnie na salę… pełną ludzi. Nie widzę ich, głowę mam spuszczoną. Widzę ich stopy, ktoś mnie mija, trochę się boję, że nie nadążę za Panem, że ktoś mnie nadepnie. Tłum jest naprawdę spory… ale odganiam te myśli. Jestem bezpieczna, czuję się bezpieczna, jestem pod Jego opieką, na Jego smyczy, nie zgubię się. A potem już nie myślę, przecież właśnie dzieje się magia, jestem traktowana jak zwierzę. Jestem zwierzęciem, i niech cały świat to widzi… a gdy siada na fotelu, przysiadam obok niczym zadowolony pies i czekam na pieszczotę. Czuję się dobrze, jestem sobą. To dobre uczucie. Przepełnia mnie wdzięczność.

Disclaimer końcowy: wszystkie opisane tu sceny są prawdziwe, i wszystkie odbyły się w ‘konsensualnych’ przestrzeniach ;).

 

Komentarze

Popularne posty