Magia słów
Zdania, które sprawiają, że mięknę i się rozpływam. (Tak dla odmiany od ‘trudnych’ tematów :).
„Jesteś moja!” – czy to nie jest najpiękniejsze wyznanie miłości, jakie można usłyszeć w relacji Pan i niewolnica? Jesteś moja sprawia, że czuje się własnością, czuję się wzięta, posesywnie posiadana, ale i to czasem wyraz kontroli i troski („Jesteś moja, więc nie pozwolę by ktokolwiek Cię skrzywdził” ale też „Jesteś moja i nikt inny Cie nie tknie, bez mojej zgody.”). Zawsze gdy to słyszę, a jeszcze gdy jest to wyszeptane do ucha zimnym tonem to… ohhhh.
„Bo ja tak chcę” – Jeśli się opieram, nie chce, to jest argument, który często ‘zamyka mi usta’. Bo ja uwielbiam robić rzeczy dla Pana… W tym jest cała przyjemność, że On chce. I to wystarczy. Ale jestem w tym pewna nierównowaga, bo moje „ja chcę” dla odmiany nie ma w ogóle takiej mocy. Wiele rzeczy mogę chcieć, ale to i tak nie ma znaczenia, dopóki Pan tego również nie zechce.
„Chcę słyszeć dziś Twój krzyk” – Oh, jakże to karmi moją masochistyczną stronę… Nie wiem nawet co się będzie działo, ale to zdanie już robi mi tak wiele w głowie. Strach, niepewność, podniecenie i wszystko się splata razem w oczekiwaniu na to, co będzie się działo. A tego… nie wiem. Nie wiem też czy ten krzyk będzie z przyjemności czy… z bólu. A może obu. A może jednak do niczego nie dojdzie, bo Pan zmieni zdanie a może tylko igra tylko z moim strachem lub nadziejami?... By następnie roześmiać się widząc wieczorem moją minę.
„A teraz podziękuj” – najczęściej oczywiście za rzeczy, których wcale nie chciałam zrobić, albo zrobiłam je z… frustracją w oczach. I cóż, na koniec słyszę „a teraz podziękuj!”. Straszna sprawa, ostateczne złamanie i poniżenie, bo nie dość, że musiałam coś zrobić, to jeszcze z uśmiechem na ustach mam podziękować… a jak podziękuje źle, to będę musiała powtarzać do skutku, odpowiednio głośno, ładnie, uprzejmie ;). Ale gdy już to zrobię… to dzieje się magia, bo wszystkie negatywne emocje wtedy znikają i czuję tą specyficzną błogość poddania się, złamania i przyjemności z Jego wygranej.
„O co Cię poprosiłem?” – nic nie wzbudza tak mojej czujności i niepokoju jak to – powiedziane miłym i spokojnym tonem, z uśmiechem - pytanie. Szybko wtedy sprawdzam w głowie… o czym zapomniałam ;). I jeśli zapomniałam, to co teraz nastąpi? ;). Wiele różnych myśli i emocji w przeciągu tych 3 sekund między pytaniem, a odpowiedzią.
Czasem niewiele trzeba by poczuć ‘to’, nie trzeba ani wyciągać floggera,
ani wiązać, ani nawet dotykać. Czasem wystarczy tylko odpowiedni moment i ton
głosu, nogi miękną, głowa odpływa. Oczywiście jednocześnie
wiem, że za słowami łatwo idą… czyny.
Komentarze
Prześlij komentarz